Teksty, które ostatnio zabiły naszą klasę,
- Eryś i Koper podchodzą do mapy Polski i mieli znaleźć Rysy. Karol znalazł Polesie i mówi, że znalazł Polskę, a Eryk na to: - Ty! Najpierw Trzeba Europę znaleźć!!
- Na lekcji języka polskiego robimy coś w ćwiczeniach. Jedno zadanie było takie "Na co wymienia się ogórek?: A na a, B na o, C na e, D jest niewymienne". A ja głośno myślę: - Ogórek przez e? Ogerek... ? - cała klasa w śmiech, bo przezywają mnie koń, a wyszło ogerek (ogierek)
- Na przerwie w klasie chłopaki mnie zaczepiają, a ja im oddałam jeszcze mocniej. Hubert to widział i mówi: - Chłopaki, wy ją zaczepiacie, a ja boję się do niej nawet podejść!
- Na angielskim pani wyszła, a my zostaliśmy sami. Ten co siedzi przede mną mnie denerwuje, a ja powoli wstaję i dalej piszę. On mnie dalej wkurza, a ja się już oderwałam od pisania i powoli odchodzę z ławki, a Hubert krzyczy: - Będzie wojna, będzie wojna!!
- Pani na lekcji polskiego: - Wojtek!! Od kiedy czasownik odmienia się przez przypadki?! - Wojtek na to - Emm... to będzie... - pani - Nie no, ja za chwilę zawału dostanę!! - a Pikuś jak to Pikuś - To ja skoczę po czarny worek!!
- Pan od matematyki: - Jesteście najgorszą klasą w tej szkole od ponad 30 lat. Czy możecie mi powiedzieć dlaczego? - na to Hubert - Bo Karolina tutaj jest! (ja)
- Opowiedzieć wam jak obroniłam bramkę chociaż nie byłam bramkarzem? Otóż to było tak: Hubert biegnie z piłką na naszą bramkę i chce strzelić gola. Ja na to: - Mucha mi tutaj lata! - Hubert zaczął się tak śmiać, że spudłował i za słabo kopnął piłkę.
- Podczas jednej gry w piłkę nożną Hubert biegnie na naszą bramkę, a ja do niego podbiegam. Nawet nie byłam od niego 3 metry, a pan mówi: "Hubert, uważaj bo nie chcę wzywać karetki!" A Hubert ocieka przede mną i krzyczy: "O Jezu, O Jezu!!!!!"
- Na matematyce mieliśmy zadanie jakieś tam o owsie. Pan na koniec mówi : - Wyszło 13,6 kg owsa, no to konik się ucieszy! - wszyscy spojrzeli na mnie i w śmiech. Pan od razu wiedział co się dzieje - Ja wcale nie myślałem o Marcie...
- Na luźnej lekcji matematyki musiałam posprzątać wcześniej rozsypaną ziemię z doniczki. Zamiatam a jeden chłopak mnie popchnął. Ja się gwałtownie odwracam i nawalam mu szczotką. Pan to widzi i krzyczy : - Pikuś!! Zostaw ją, z koniem nigdy nie wygrasz!!! - ten tekst wszyscy pamiętają do dziś i mają się na baczności!
- Na jakiejś tam jeździe. Beata jedzie z przodu na kasztanowatej Korsie, ja w środku na siwym Alcie, a na końcu Klaudia na gniadej Zorzy. Jedziemy kłusem a ja mówię: "Proszę pani!" Pani przestraszona: "Co się dzieje Karolina?!" A ja: "Proszę pani, Korsa ma gazy!"
- Gdy przyjechała kuzynka na 2 tyg. jeden tydzień spałyśmy na materacu razem. Ona jest lunatyczką. Na ławie leżał nóż, bo zapomniałyśmy go schować gdy obierałyśmy orzechy. Ja w środku nocy się budzę, a Kamila ociera nożem o ławę. Ja się pytam: "Co ty robisz?" A ona: "Nóż ostrzę" ja: "Po co?" "Świniaka będę zarzynać..."
- Druga wpadka lunatyczki. Kamila szuka w nocy łyżki. Ja mówię: "Co robisz?" ona: "Łyżki szukam" ja: "Po co?" ona: "Żeby sobie oko wydłubać..."
- Na obozie jeździeckim gdy miała przyjechać pani z sanepidu. Na korytarzu było słychać krzyki. Jedyne co udało mi się usłyszeć to: "Sanepid jedzie!!" "Jaki sanepid?!" "No ten sanepid sanepidowski!!"
- Gdy przebieraliśmy buty w piwnicy, to oczywiście moja klasa się obijała, bo nie chciała iść na lekcje, ale tylko 6 osób, w tym ja. Ja już idę i odwracam się po kilku metrach do chłopaków i coś tam gadam. Za mną ustał pan i zniżył głowę na wysokość mojej głowy. Ja się odwracam i widzę jego ślepia wpatrzone we mnie. Tak się wydarłam, że na całą szkołę było słychać, aż pani woźna przybiegła. Za godzinę pan się mnie pyta czy przeżyłam zawał.
- Uła i Hubert mnie wkurzają w piwnicy, no to ich zaczęłam gonić. Uła biegł najszybciej, bo najbardziej się mnie bał. Biegniemy po schodach, najpierw Uła, tuż za nim Hubert, a za nimi ja. Gdy Uła już wbiega na parter przewraca się tuż pod nogi nauczyciela, a na niego poleciał Hubert. Ja zdążyłam jeszcze wyhamować.
- Na dodatkowym angielskim (a mamy go z naszą wychowawczynią) byliśmy w pracowni komputerowej. Puściłam Gangnam Style i zaczęłam do niego tańczyć. Po chwili dołączyli się do mnie Uła i Adam. Tańczyliśmy tak aż do końca piosenki. Pani się z nas śmiała i powiedziała, że na przedstawienu na Halloween będziemy to tańczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz